Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/80

Ta strona została przepisana.

się miłość zaczyna. Tego subtelnego odcienia uczuć Alfred nigdy zrozumieć nie mógł. Miłość jego dla Heleny nigdy żadnym nie podlega zmianom a niespodziewane wtargnięcie do jej „przybytku”, przejmowało go zawsze niemą rozkoszą, złożoną z lękliwych pożądań i spojrzeń rzucanych ukradkiem. I teraz oto z po za gazety spoglądał na białe jej paluszki, tonące w gęstwinie ciemnych włosów, na kształtne ręce, wysuwające się z pod szerokich, odchylonych rękawów. Jakże pragnął popieścić dłonią te włosy, do których dotknąć się Helena mu wzbraniała! Ona zaś pomimo przykrości, jaką sprawiała jej obecność męża, z zadowoleniem przyglądała się swym włosom, które zostały równie długie, równie jedwabiste, jak za panieńskich jej lat. Od jakiegoś czasu, Helena, ubierając się, przypatrywała się swej twarzy z niezwykłem zajęciem, z dziecięcym niepokojem śledziła najlżejszą zmarszczkę na skroniach, w kątach ust, pytając samą siebie, czy jest dość ładną by czarować ukochanego. Wtem, nachyliwszy się nieco, dostrzegła w zwierciadle odbicie twarzy Aflreda, w oczach którego świecił tak dobrze jej znany a tak nienawistny ogień żądzy namiętnej. Dreszcz ją przebiegł, jakgdyby ujrzała się nagle wystawioną nago na rynku, wobec licznie zgromadzo-