Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/81

Ta strona została przepisana.

nego tłumu, gorący rumieniec oblał jej twarz.
— Nie wiem, dlaczego Julka nie przychodzi — rzekła zmienionym głosem — proszę cię, zadzwoń na nią i zostaw mnie samą...
Wstała, zamknęła drzwi za Alfredem i rzuciła się na kszesło, tłumiąc łzy, które gwałtem cisnęły się jej do oczu.
— Ach! — wołała z rozpaczą — ja nie umiem go kochać? Te drobne przeciwności cieszyć mnie raczej powinny, bo znoszę je przez miłość dla niego!
Te same myśli krążyły po głowie Heleny, gdy razem z mężem i z synem zasiadła do śniadania. Ubraną była teraz w ciemną suknię, w skórzane obuwie, a w tym samym stroju za chwilę — zegar wiszący na ścianie wskazywał wpół do pierwszej — podążyć miała ku ulicy Stokholmskiej, o istnieniu której przed odebraniem listu kochanka nigdy nawet nie słyszała. W jakiejże to dzielnicy miasta? Jak wygląda dom, w którym Armand czekać na nią będzie? Na samą tę myśl krew wrzała w jej żyłach, sprawiając jej nieznośny ból fizyczny... nie mogła siedzieć spokojnie... coś ją ściskało w gardle boleśnie, zdawało jej się, że nie byłaby zdolną przełknąć drobnej okruszyny chleba.