Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/92

Ta strona została przepisana.



IV.

Po owym pamiętnym dniu, pełnym obawy, niepokoju i szczęścia, nastąpił wieczór spędzony przez Helenę w dręczącej choć rozkosznej tęsknocie. Czyż tęsknota za szczęściem minionem nie jest jednak błogiem wspomnieniem? Dlaczegóżrozstając się z kochankiem prosiła go, by nie przychodził tego wieczoru na ulicę de la Rochefoucauld? Będąc z nim tam, w tamtem mieszkaniu, sądziła, że zbyt jej będzie bolesnem ujrzeć go za kilka godzin u siebie w domu. Lecz teraz, siedząc po obiedzie z szydełkową robotą w ręku, na fotelu, zajętym zazwyczaj przez Armanda, myślała ze smutkiem, jak słodkoby było mieć go tuż przy sobie... od czasu do czasu ukradkiem dłoń jego uścisnąć... oddychać wonią perfum, których na jej prośbę używał. Siłą wyobraźni pojmowała, jak niewymowną radość musi uczuwać serce kobiety, gdy usłyszy wieczorem ceremonialne „pani“ z tych samych ust, które wśród szmeru pocałunków, szeptały: