Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/98

Ta strona została przepisana.

I z obrazem ukochanego w duszy, z imieniem jego na ustach, Helena usnęła, we śnie nawet ciesząc się myślą, że go nazajutrz zobaczy. Mieli się spotkać nazajutrz w teatrze a wieczór ten był dla Heleny najsłodszą a kto wie — jedyną być może chwilą szczęścia w dziejach tej smutnej miłości. Wstawszy nazajutrz, napisała do kochanka nieskończenie długi list, lecz w chwili, gdy wysłać go miała, wręczono jej bilecik, przysłany przez młodego barona. Widocznie tym razem Armand sprzeniewierzył się swym zasadom. Nerwowe rozdrażnienie, w jakiem znajdował się dnia poprzedniego, straciło nieco swej siły, ustępując miejsca niezwykłej u niego wrażliwości serca, wrażliwości, która sprawiała, że użycie pożądanych rozkoszy przejmowało go lekkiem, wewnętrznem wzruszeniem... Alfred, od rana zajęty interesami, nie mógł wrócić do domu na śniadanie a nieobecność jego oszczędziła Helenie przykrego przypomnienia wczorajszego wieczoru. Nie dziw więc, że przybywszy do teatru, idąc wolno korytarzykiem, prowadząaym do loży, znajdowała się ona w tem szczęśliwem usposobieniu ducha, kiedy zdaje się człowiekowi, że cała jego istota składa niebu modły dziękczynne. Są chwile, w których wszystko wydaje się rozkoszą, są znów takie w których boleścią serce przejmuje...