Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/99

Ta strona została przepisana.

Dziewiąta bije na zegarze. Helena stoi w korytarzu, odźwierny zdejmuje z niej okrycie, lecz ona nie śmie zapytać, czy jest już kto w loży. Otworzono drzwi, serce jej gwałtowniej bić zaczyna, bo widzi przed sobą Armanda, który wstaje, skłania się przed nią i ściska rękę jej męża. O! jak to dobrze, że przyszedł wcześniej od niej i od Alfreda! Po kilku zaledwie minutach, ośmiela się spojrzeć na niego. Wydaje się bledszy niż zwykle, niepokoi ją to trochę, ale za to w oczach jego niema ani śladu tajemniczego cierpienia, które ją zawsze przerażało... oczy te patrzą łagodnie, wesoło, blask ich nową otuchą przejmuje jej serce. Przedstawienie rozpoczęte... Słyszy muzykę orkiestry, głosy na scenie, oklaski widzów... dla niej jednak cały interes sztuki zawiera się w pytaniu, czy Alfred wyjdzie z loży podczas następnego antraktu... Kurtyna zapada. Szczęśliwem zrządzeniem losu, w krzesłach siedzą znajome jej panie. Alfred zatem wychodzi. Ona zostaje sama z ukochanym i zwróciwszy się ku niemu, pyta:
— Czy kochasz mnie dziś, najdroższy?
Armand nie odpowiada, ale pod pozorem podniesienia lornetki, którą upuściła przed chwilą, ochyla się i ręką obejmuje jej nogę. Poczucie tego uścisku przejmuje Helenę rozkosznym dreszczem, rumieni się, blednie,