Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/10

Ta strona została przepisana.

stanowienie króla, ogłaszane przy odgłosie trąb przez jego ulubieńca segnora Conti, publiczną tylko klęskę zapowiadać mogło.
Grobowe milczenie panowało w tym tłumie, coraz bardziéj plac zalegającym. Żaden mieszczanin ust otworzyć nie śmiał; a ci, których tłum popchnął aż do koni rycerzy, spuszczali głowę i w ziemi oczy tkwili. W liczbie tych ostatnich, znajdował się zaledwie wyszły z dzieciństwa młodzieniec, w ubraniu sukiennego robotnika, ze szpadą u boku. Przypadkiem czy téż z własnéj woli, stał on około samego Conti, od którego jeden go tylko konny żołniérz oddzielał.
— Na mych przodków! — wrzasnął Conti do trębaczy, trąbić nieprzestających — Czy nie zamilczycie, łajdaki?
Nieszczęśliwi trębacze, własną ogłuszeni muzyką, rozkazu tego nie słyszeli.
Conti poczerwieniał, spiął konia ostro-