Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/102

Ta strona została przepisana.

— Przysięgnijcie mi także, iż będziecie strzedz króla, bronić go, choćby z narażeniem własnego życia...
— Przysięgam! — wyjąkał Don Ludwik słabym głosem.
— O gdyby Bóg, jak najprędzej podał mi sposobność wypełnienia twéj woli, ojcze! — zawołał z uniesieniem Simon — Przysięgam więc, przysięgam!
— Błogosławię was, moje dzieci — szeptał starzec, którego głos nagle osłabł: jak gdyby śmierć tyle mu dała czasu, ile było potrzeba na spełnienie ostatniéj powinności.
— Ojcze!.. najdroższy ojcze! — jęczał Simon, całując ręce hrabiego.
— Zegnam cię, Simonie! — rzekł hrabia — ty będziesz szlachetnym. Zegnam cię Don Ludwiku! proszę Boga, abyś był szlachetnym... A teraz każcie zawołać do mnie kapelana: już ziemskie sprawy załatwiłem.