Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/106

Ta strona została przepisana.

— To bliźnięta — ze wszech stron słyszéć się dało — dzieci starego hrabiego de Castelmelhor, który sam skazał się na wygnanie przez nienawiść ku przeklętym Anglikom. Daj Boże, ażeby dzieci wstąpiły w ślady ojca!
Na końcu przedmieścia d’Alcantara, orszak zatrzymać się musiał: przejazd tamowała jakaś lektyka bez herbów. Dworzanie ze świty hrabiego de Castelmelhor domagali się wolnego przejazdu, i podług zwyczaju, wymienili wszystkie nazwiska i tytuły swego pana.
Na to głos jakiś odpowiedział z głębi lektyki:
— Niech djabli porwą Castelmelhorów, Castelrealów i wszystkich hidalgów, którzy do swego nazwiska dodają nazwiska swych chałup!.. Bądźcie pewni, że lektyka moja ani na krok się nie usunie!.. Znam pewnego nędznika... nazywał się on Rod-