Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/117

Ta strona została przepisana.

jakąś wykrywał tajemnicę — a każda podobna tajemnica podawała mu nowe środki do zaskarbienia łask Alfonsa.
Król, wziąwszy hrabiego pod rękę, wszedł z nim do długiéj galerji, do prywatnych apartamentów wiodącéj.
— Przysięgam na mą duszę, hrabio! — zawołał nagle król — jeden z nas niezawodnie kuléć musi.
Castelmelhor poczerwieniał.
Król, w skutek nieszczęśliwego spadnięcia, o którém już wyżéj mówiliśmy, nie mógł zrobić ani kroku bez kołysania się na wszystkie strony.
Chwila więc ta bardzo była niebezpieczną dla niepewnego dworaka.
— Wasza Królewska Mość — odpowiedział Castelmelhor — dopiéro co wyrzec raczyłeś, iż nienawidzisz kulawych. Mogęż więc po podobném oświadczeniu przyznać się....