Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/125

Ta strona została przepisana.

znałeś? — zapylał Wioch z widoczném zadziwieniem.
— Kogo? hrabiego? — zawołał Conti. — Czyś oszalał!
— Wasza Excelleneja słabą masz pamięć! — z zimną krwią odpowiedział Macarone. — O! gdyby kto mnie, chudemu pachołkowi, napiętnował twarz podobnie jak Waszéj Exc....
— Milcz! Ani słowa więcéj! — przerwał Conti, zbladłszy jak trup na wzmiankę o zdarzeniu dnia poprzedniego. Potém, jakby mówiąc do samego siebie, dodał:
Hrabia!... Byłżeto w saméj rzeczy hrabia?... Prawda! kiedym zobaczył twarz tego zuchwałego nieznajomego, zdawało mi się.... Tak, tak.... teraz sobie przypominam: to on!....
Conti nie poszedł do króla lecz zaczął spiesznie przechadzać się po przedpokoju.