Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/128

Ta strona została przepisana.

dnika. Tu w Portugalii niczém jeszcze podobném nie wstawiłem się, lecz mam honor głosić się najniższym Waszéj Excellencji sługą.
Przy ostatnich słowach, Macarone nizko się ukłonił, pokręcił wąsów i oparł rękę na rękojeści długiéj swojéj szpady.
— Dobrze — rzekł Conti, z mimowolnym uśmiechem. — Na mych szlachetnych przodków! jeżeli choć przez połowę tak dzielnie władasz szpada, jak językiem, jesteś doskonałym sługą!.... Być może, że cię będę potrzebował. Nie odchodź ztąd; za godzinę otrzymasz odemnie rozkazy.
Faworyt odwrócił się i postąpił ku pokojom królewskim. Macarone przez kilka chwil patrzał za nim, w nadziei, że Conti wróci się, by mu zapłacić za dopełnioną usługę, lecz widząc go już biorącego za klamkę ode drzwi gabinetu królewskiego,