Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/138

Ta strona została przepisana.

potrząsnął nią nad głową. Castelmelhor nic nie rozumiał: poznał herb brata na rogu chustki; lecz jakim sposobem ta dostała się do rąk owego nieznajomego? Nie wiedząc, do czego go doprowadzi obłuda, hrabia postanowił, już-to przez ciekawość, już przez przyzwyczajenie do maskowania się — przyjąć rolę, jak mu narzucał przypadek.
— A więc schowałeś moją chustkę? — zapytał Don Ludwik.
— Nigdy się z nią nie rozstanę, Don Simonie! jest-to zakład między Wami i mną, między magnatem i biedakiem — zakład, który mi będzie zawsze przypominał, że jest na świecie szlachetny człowiek, pełen współczucia dla nieszczęśliwych.... I wierz mi, panie, iż ten nieszczęśliwy chroniąc życie magnata, wypłacił zaledwie maleńką cząsteczkę swego długu.