Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/142

Ta strona została przepisana.

— Pieniądze!.. Nie, Don Simon nie ofiarowałby mi pieniędzy!.. Mów kto jesteś?
Wprzód nim Don Ludwik zdążył odpowiedziéć, Baltazar dobył z zanadrza sztyletu.
— Posłuchaj mię — rzekł Baltazar — gdybyś był dowiedział się mojéj tylko tajemnicy, może byłbym ci przebaczył; lecz tyś mi wykradł tajemnicę Simona... gotój się na śmierć...
— Jakto? Ośmieliłżebyś się zamordować mię tutaj, w zamkowym ogrodzie? — wyjąknął Castelmelhor.
— Dla czegóżby nie? — ze spokojnością odpowiedział Baltazar — No! poleć duszę Bogu!
Na twarzy Baltazara malował się straszny spokój. Don Ludwik pojął niebezpieczeństwo.