Ta strona została przepisana.
kobiéty w milczeniu na niego spoglądały; hrabina zmarszczyła brwi; Inès złożyła ręce i wzniosła oczy ku niebu. W chwilę późniéj drzwi salonu otworzyły się i wszedł Simon.
— Już to powracasz, Vasconcellos? — zapytała hrabina.
— Pani! — odpowiedział Simon przytłumionym głosem — jedego masz tylko syna dla utrzymania honoru naszego imienia... ja ściągnąłem na siebie niełaskę króla...
Ximena spojrzała nań z gniewem.
— W istocie — rzekła — ten tylko będzie moim synem, kto nie przestanie żywić miłości i uszanowania dla swego monarchy.
— Matko, czyż nie widzisz, że on cierpi?... — chciała powiedziéć Inès.
Lecz hrabina poruszeniem nakazała jej milczenie, i mówiła daléj tonem uroczystym:
— W nieobecności starszego Souzy nie