Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/180

Ta strona została przepisana.

sem. O zaiste, jest to dziewica godna być kochaną od takiego jak Wy człowieka. Na jéj pogodném czole maluje się czystość jéj duszy, a łagodna duma jéj spojrzenia wskazuje, ile szlachetności mieści się w sercu. Ubóstwiam ją, don Simonie, ponieważ ją kochasz, i życie bym oddał na otarcie jednéj łzy płynącéj z ich czarnych oczu, które tylko co spoglądały na Was z taką czułością.
— Co za uniesienie! — rzekł Vasconcellos z uśmiechem.
— Powiedźcie raczéj szaleństwo. Od wczorajszego dnia, mówiłem to sobie już kilka razy, lecz cóż robić? Kocham Was zarazem jak pana i jak własnego syna... Wasz brat także się uśmiéchał kiedym mu mówił o mojém przywiązaniu, biorąc go za Was... Nie uśmiéchaj się więc don Simonie, nie powinieneś być w niczém podobnym do twego brata!