Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/184

Ta strona została przepisana.

przygotowaném już było do obrzędu. Hrabina, Ballazar, Vasconcellos i kapłan, wezwany dla odprawienia ceremonii, czekali na pannę młodą.
Ukazała się nareszcie, lecz blada i tak wzruszona, że panna pokojowa zaledwie utrzymać ją mogła. Hrabina wzięła ją za rękę i poprowadziła do klęcznika, do którego zbliżył się także Vasconcellos. Kapłan przywdziewał pontyfikalne szaty.
Lecz w téj chwili wielki hałas dał się słyszéć na dziedzińcu pałacu, który w jednéj chwili napełnił się ludźmi zbrójnemi.
— Spiesz się, mój ojcze! — zawołał Simon.
— Już zapóźno! — rzekł Baltazar — teraz trzeba uciekać!
— Jakto?... Pozostawić ją tutaj, samą, bez obrony... Nie, nigdy.
— Trzeba uciekać, powtarzam; zbirowie faworyta już są niedaleko.