Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/197

Ta strona została przepisana.

i chcę, ażeby był kiedyś tak blizkim tronu, iżby tylko jeden człowiek przegradzał go od niego. Czyż to nie warto miłości jednéj kobiéty, moj ojcze?..
— Kto śmie, mówić w przedpokoju królewskim? — zawołał nagle Alfons VI głosem gniewnym i ochrzypłym.
Castelmelhor zadrżał. Zjawisko zniknęło; lecz tak fizycznie jak moralnie, hrabia nadzwyczajne poczuł w sobie wycieńczenie.
— Cunha! — zawołał król — Pedro da Cunha! Stary śpiochu! O mało co nie zamordowali mnie Maurowie z Tangeru, każę cię powiesić, mój kochany!..
Castelmelhor nie śmiał odpowiedziéć. Nazwisko Cunha, było jakby dalszym ciągiem jego magnetycznego widzenia: gdyż było to także nazwisko jednéj z ofiar jego dumy. Król poruszył się na łóżku i znowu zaczął gniewnym tonem: