Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/198

Ta strona została przepisana.

— Czyż nas zdradzono, i porzucono w jakimś pustym pałacu nie mającym wyjścia? lub może włóczymy się po świecie, żebrząc kawałka chleba, jak Poczciwy don Sebastian, nasz poprzednik?... Héj, Pedro! puszczuję cię moim przyjacielem Rodrigiem; on cię zagryzie łotrze!
Rodrigo, usłyszawszy swoje nazwisko; zaczai groźnie warczyć. Castelmelhor wszedł do sypialni króla.
— Przecie! — zawołał Alfons! — Przeląkłeś się stary Pedro, nieprawdaż? Ale na krzyż Bragancki to jakaś zdrada!.. Ty nie jesteś Pedro da Cunha!
Don Ludwik przyklęknął.
— Wasza królewska Mość — rzekł — raczyłeś mnie mianować wczoraj, swoim kamerjunkrem.
— Kogo, ciebie?
— Jestem Ludwik de Souza, hrabia de Castelmelhor.