Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/199

Ta strona została przepisana.

Zaczynało świtać. Alfons przetarł oczy, spojrzał na Ludwika, i wybuchnął głośnym śmiechem — Dalibóg prawda! — zawołał — to ten dzieciuch hrabia, a Vintimille nasz ukochany przyjaciel, nie kazał go zamordować. To zabawnie... Wiesz co Castelmelhor zapomnieliśmy zupełnie o tobie.
Król zatrzymał się, potém dodał...
— Wiele masz lat?
— Dziewiętnaście, Najjaśniejszy panie.
— Rokiem starszyś odemnie... Ale na swój wiek nie bardzo jesteś wysoki. Czy umiész walczyć z bykiem?
— Mogę się nauczyć.
— Ja jestem najodważniejszym pikadorem w Lizbonie. A umiész bić się?
— Najjaśniejszy panie jestem szlachcic.
— I ja także mój kochanku, chociaż nie powtarzam tego tak często jak wy... Muszę się spróbować z tobą. I wprzód zanim Castelmelhor zdążył odpowiedzieć, Alfons