Ta strona została przepisana.
że się potrzeba; pierwéj zaś spróbuję prośby...
I złożywszy ręce na piersiach, ciągnął daléj.
— Mówiłem ci segnor, że kocham cię jak mego pana i jak syna; zarazem za pana gotów jestem umrzéć, za syna powinienem myśléć i działać roztropnie... Czy wierzysz w moje przywiązanie, segnor Vasconcellos?
— Wierzę — odpowiedział młodzieniec pokrywając wzruszenie gniewu — lecz jakkolwiek twoje do mnie przywiązanie jest nieograniczone, jest przecież samowładne i gnębiące...
— Dla tego że nie chcę by służalcy faworyta, pochwycili cię jak tylu innych. Ależ ty sam, don Simonie, czyliż nie masz żadnego obowiązku, maszże prawo narażać swoją wolność dla czczego kaprysu? Czyż nie przysiągłeś zguby