się że Ascanio ma jakieś zamiary przeciwko człowiekowi którego on bronić postanowił.
Ascanio znowu pomimo zadowolenia jakie na twarzy jego widziéć się dawało, nie liczył na tak łatwą wygrane, znał on Baltazara, i często wyśmiewał się z jego, jak nazywał przesądów; jednakże ta nagła zmiana niewzbudziła w nim nieufności. Sam do wysokiego stopnia zepsuty, nie mógł się dziwić cudzemu zepsuciu, i z tak łatwego zgodzenia się Baltazara, wnosił że ten chytrzejszy niż się spodziewał dobrze się dotychczas maskował.
— Zgoda więc — rzekł — chciałem cię zchwytać za słowo i zaprowadzić jak zwykle dzieje się w romansach, na miejsce działania z zawiązanemi oczyma; lecz to nie podobna, muszę ci wszystko opowiedziéć. Jest tu jedna senoritta, nazwiskiem Inès de Cadaval... Tylko słuchaj dobrze.
Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/220
Ta strona została przepisana.