Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/240

Ta strona została przepisana.

— Ten sam, którego sztylet dotykał twojej piersi w gaiku Apolina. Dziś, jak i wówczas, twoje życie jest w mojem ręku, a nową zmazałeś się podłością, którą powinienbym ukarać...
Lecz nie drżyj, hrabio Castelmelhor. Dziś jak i wówczas daruję ci życie. Biedny szaleńcze! Zostałeś zdrajcą za wynagrodzenie, które ci wydarto, nim jeszcze je otrzymałeś.
— Niepododna!
— Dzisiaj, wieczorem, skoro dopełnisz już dzieła podłości; gdy gwiazda hańby zabłyśnie na twojej piersi, udaj się hrabio do domu ojców twoich, a dowiész się, czy kobieta, któréj bogactwa obudziły twoją chciwość jest jeszcze w twojéj mocy.
— Inès porwana? — zawołał don Ludwik ocierając zimny pot z czoła.
— Jeszcze nie, i mógłbyś ją jeszcze ocalić.
— Wprowadzić kandydata! — odezwał się w sali donośny głos herolda.