Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/247

Ta strona została przepisana.

— Niechaj moi szlachetni przodkowie przebaczą ci to zapytanie, don Ludwika de Souza! — zawołał Padewczyk, wznosząc oczy do nieba. — Mój to prapradziad wziął do niewoli króla Franciszka Igo w bitwie pod Pawią, brat zaś tego nieustraszonego rycerza był kawalerem Rodyjskim i ocalił życie wielkiemu ministrowi Filipowi de Villers o którym słyszał nie jeden z obecnych tu szlachetnych panów.
— Na honor! wybornie! zawołał król. — Powiedz mi, segnor Ascanio, czy nie jesteś czasem potomkiem pobożnego Eneasza i jego syna, który to samo co ty nosił imię?
— Myślałem nie raz nad tem Najjaśniejszy Panie, — odrzekł z powagą Macarone; — że pod tym względem istnieje wielka zmiana w tytułach naszéj rodziny. Istotnie zaś one nie sięgają daléj jak czasów Tarkwinijusza starego, piątego króla Rzymu. Jest to nieszczęście.... któremu trudno już zaradzić.