Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/248

Ta strona została przepisana.

— No, hrabio, — rzekł Alfons; — w całem chrześciaństwie nie znajdziesz człowieka szlachetniéj urodzonego. Pocałuj go więc i zaczynajmy obrzęd.
Macarone odszedł natychmiast od stopni tronu, i postąpił ku hrabiemu starając się ile możności naśladować chód i ruchy elegantów wersalskich, których podziwiał na dworze francuzkim, gdzie istotnie, był lokajem jakiegoś magnata.
Nasz Padewczyk przepysznie był ubrany. Rąk nie widać mu prawie było wśród koronkowych mankietów, a niezmiernie długie pióro u kapelusza za każdym krokiem zamiatało posadzkę. Jego twarz jaśniała radością. Nadzieje uczynione mu przez Contiego zawróciły mu zupełnie głowę. Castelmelhor dumnie spojrzał na niego, a zobaczywszy junacką minę Włocha, pomimowoli odwrócił się z pogardą, lecz czując, że nie wypadało mu się już cofać, nadsta-