Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/254

Ta strona została przepisana.

— W imie djabła, Wenery i Bachusa pasuje cię hrabio na rycerza!... A teraz na łowy panowie!!
Trębacze zatrąbili odjezdnego i wszyscy, mając na czele króla wyruszyli.
Ascanio zbliżył się do Baltazara.
— Czas teraz działać, — rzekł — idź za mną i bądź gotów.
Baltazar milcząc udał się za nim: Castelmelhor pozostał na klęczkach przed wzniesieniem ogłuszony wszystkiem co widział i słyszał. Lecz kiedy ostatnie dźwięki trąb zamilkły, ocknął się jakby ze snu..
— Jakież dostojeństwa w świecie wynagrodzą mi tę hańbę!... — wyszeptał — Alfonsie! Alfonsie! Będę naprzód twoim faworytem, ale potem!...
Nie dokończył, lecz błyskawica która mignęła w jego oku, byłaby dla każdego dostatecznym tłomaczem jego myśli Castel-