Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/257

Ta strona została przepisana.

swego dokanać nie mogła. Czule ona kochała obudwóch synów, a myśl, że don Ludwik okrył się hańbą, zadała tak silny cios sercu, że nieszczęśliwa matka zachorowała.
Przez całą noc, dręczyły hrabinę czarne myśli. Widzenie się z królową, które początkowo za jedyny uważała ratunek, teraz ją przestraszało. Donna Ludwika tak namiętnie kochała swego starszego syna, króla! Nic nie wiedziała o jego postępowaniu! Miałażby tedy ona, Ximena, przyjaciółka i powiernica swéj królowéj, zakłócić nagle jéj spokojność i zatruć jej dni ostatnie?
Ta myśl pomnażała boleść hrabinéj. Z drugiéj strony, któż prócz królowéj, może stawić czoło królowi? Niewiedząc czego się chwycić hrabina trzęsła głową. Jéj obawa o Simona, pomimo że Baltazar zapewnił ją o bezpieczném jego schronieniu co chwila wzrastała.