Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/264

Ta strona została przepisana.

Gdy hrabina z Inezą wsiadły do karety, już wszędzie ognie były pogaszone. Zdala tylko dochodził jakiś hałas dziwny, niedoobjaśnienia: wrzawa ta oznaczała coś podobnego na polowanie bo czasami odzywały się rogi, lecz dźwięk ten znowu po chwili ucichał.
Dla tych co znali sposób życia Alfonsa, hałas ten byłby przepowiednia straszna i wiele znaczącą. Lecz ludzie exkortujacy hrabinę, tylko co przyjechali z zamku de Vasconcellos na wrzawę o ich uszy obijającą niezważali i wcale nie spieszyli do domu. Było ich dwunastu, konno zupełnie uzbrojonych, niespodziewali się, ażeby w stołecznym mieście, o tak wczesnéj godzinie mogło grozić akie niebezpieczeństwo.
Jednakże hałas szybko się przybliżał; już nawet było można słyszéć tentent koni. Na skręcie jednéj ulicy, jeźdźcy exkortujący hrabinę, spotrzegli nagle w odległości stu kroków, ze dwunastu rycerzy z pochodniami.