Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/266

Ta strona została przepisana.

waż ciemność sprzyjała mniejszej liczbie. Lecz wkrótce, na obu końcach ulicy, odgłosy trąb i rogów oznajmiły o przybyciu posiłków rycerzom królewskim.
Hrabina, zawsze odważna i nieustraszona wychyliła się przez drzwiczki.
— Co to znaczy? — zapytała.
— Polujemy! — odpowiedział niedaleko piskliwy głos Alfonsa VI.
— Nie wiecie na kogo napadacie! — zawołała Donna Ximena — jestem hrabina de Castelmelhor.
— Aha! — krzyknął król — hrabiątko nie powiedziało nam, że jest żonaty. To zdrada!... Huzia!.... Huzia!....
I walka wczęła się na nowo; a pobudzały ją krzyki króla i dowódzców straży.
Kilku ludzi padło z orszaku hrabinéj; inn już się pomęczyli; kiedy nagle, człowiek olbrzymiego wzrostu, w kostjumie królewskiego fanfarona przedarł się przez tłum walczą-