Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/272

Ta strona została przepisana.

— Stój, zaczekaj na mnie, przyjaciela — wołał tenże — Rycerze Arjosta, mego boskiego ziomka, są dziećmy w porównaniu z tobą. O! przepłoszyłeś téż ich niezgorzéj mój towarzyszu.... Lecz zatrzymaj się przecie; niechaj wypocznę i naśmieję się dowoli.
Baltazar biegi daléj udając iż nie słyszy.
— Zatrzymajżeś się! — mówił znowu tamten — czyż nie poznajesz twego dobrego towarzysza Ascania Macarone, który ci obiecał dwadzieścia nowiuteńkich pistoli, i z niecierpliwością oczekuje chwili, kiedy ci będzie mógł je wyliczyć?.... Wstrzymaj się więc!
Baltazar nie zatrzymywał się, Askanio zaczął miéć go w podejrzaniu, gdyż jego dobry towarzysz biegł nie ku Alcantara, lecz ku dolnemu miastu. Podwoił więc usiłowań. Chociaż Baltazar był bardzo silnym, jednakowoż Ineza opóźniała jego ucieczkę, i Włoch wkrótce go dogonił.
— Zapewneś oszalał, mój dobry towa-