Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/277

Ta strona została przepisana.

zaczął znów król — od wieków już niesłyszałem cię zaklinającego się na swych szlachetnych przodków; co było bardzo śmieszném.
— Wasza królewska mość masz prawo śmiać się ze swego najuniżeńszego sługi — odpowiedział Conti, ukrywając gniew — lecz moglibyśmy dalej polować?
Król ziewnął, co było strasznym symptomatem
— Chcę spać! — zawołał Alfons — Jesteś dobrym sługą, Conti; lecz stajesz się nudnym.... To młode hrabiątko więcéj ma rozumu w małym palcu, niż ty w całém ciele.
— Najjaśniejszy Panie.... — zaczął Conti.
— Twoi szlachetni przodkowie nie byli bardzo szczodrymi w obdarowaniu cię mózgiem; twój brat Jan zdawał się być mądrzejszym od ciebie, a i on był strasznie głupi.... Idzi nie wracaj więcéj mój przyjacielu.