Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/282

Ta strona została przepisana.

Boże daj, żeby to złe nie spadło na głowę Donny Inezy!
— Dla czegóż tak myślisz?
— Oto list.... w nim radzą mojéj matce, ażeby przedsięwzięła środki ostrożności, strzegła Inezy, a przedewszystkimé nie wyjeżdżała z domu... Matka pojechała.... A ty sam dopiéro coś powiedział, że ją porwano!
— Ta wiadomość jest zapewne fałszywą
— Jakiś nieznajomy, w upadlającym kostjumie królewskich fanfaronów....
— Jesteś zbyt surowym, Don Ludwiku — przerwał mu Vasconcellos.
I w téj chwili dotknął palcem gwiazdy, błyszczącej na piersi brata.
Castelmelhor zdarł ją i podeptał nogami. Simon potrząsł głową.
— Na drugi raz — rzekł — zdejmij ją piérw nim wejdziesz pod dach ojców naszych.... Lecz cóż ci powiedział ten nieznajomy?