Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/288

Ta strona została przepisana.

gle roztworzyły się i liczne tłumy wylały się na ulicę.
Simon zatrzymał się i powiódł ręką po czole, jakby sobie coś chciał przypomniéć.
— Dzieci — ozwał się ktoś z tłumu — rozejdźmy się do domów jak można najciszéj. Do domów! do domów! — zawołało na raz kilka głosów.
— Ah! — krzyknęli inni młodsi i śmielsi — Czyż ci nie wstyd Kasprze Orta Vaz, czcigodny dziekanie cechu Lizbońskich garbarzy?... proponować ucieczkę wtenczas, kiedy już jesteśmy na pół drogi od nieprzyjaciela
Simon słuchał z chciwością, jego wzrok rozjaśniał się zwolna; przypomniał sobie wszystko!
Przypomniał sobie, że poprzedniego dnia wieczorem, wydał Baltazarowi rozkazy, na mocy których naczelnicy cyrkułów mieli zebrać niezadowolonych z bronią w ręku