Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/289

Ta strona została przepisana.

w Alcantarskiéj oberży. Zemsta więc zdawała się być dla niego możebną szybkę i straszną.
— Moje dzieci — zaczął znowu stary Caspar — przy dobrej sposobności nie jestem ja tchurzem; ale na cóż sobie tłuc na próżno głowę o mury oberży?... Gdzież nasz dowódzca?
— Oto jest! — zawołał Simon, rzucając się w tłumy.
— Możemy rzec z pewnością, że zjawienie się Simona na większéj części poczciwych mieszczan nie najlepsze uczyniło wrażenie; lecz za to podmajstrzowie i robotnicy krzyknęli z radości, kupcy i starsi cechów, byli zmuszeni iść za poruszeniem ogólném. Nawet stary Gaspar Orta Vaz, który codziennie mógł przejadać po pięć dukatów — wyprostował się i z dość wojowniczą miną wzniósł swą zardzewiałą halabardę na ramię.
— Co będzie to będzie! — mruczał — naj-