Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/290

Ta strona została przepisana.

większe nieszczęście jakie nas spokać może — to katar!
— Naprzód! — zawołał Simon.
Tłumy ruszyły.
— Czy pamiętasz, Diego — rzekł jakiś podmajstrzy do swego towarzysza tego ogromnego rzeźnika, który kiedyś w oberży radził zabić Alfonsa.
— Pamiętam, Marcinie — odrzekł Diego.
— Wiesz że to myśl wcale nie zła.
— Zupełnie dobra.
— Wszak to i dzisiaj było to djabelskie polowanie —.... bo słychać było trąby.
— I krzyki ofiar!
— I obelgi katów! Diego, Alfons musi być szalony.
— Szalony i zły.
Zdaje się, że go trzeba zabić.
— Tak.... trzeba!
— Trzeba! trzeba! — wołali wszyscy, którzy słyszeli tę rozmowę.