— Twoją lub jego głowę! — wykrzyknęły tłumy.
Vasconcellos zniknął; drzwi zamknęły się za nim. Przeszedł on przez pusty pokój straży, następnie przedpokój, w którym także nikogo nie było: wszyscy bowiem udział w rozpuście przyjęli. Simon dobył szpady i wszedł do pokoju króla.
Zmęczony Alfons, znudziwszy się, opuścił współbiesiadników i do swéj udał się sypialni. Simon, wszedłszy, zastał go śpiącego. Przy łóżku paliła się lampa. Vasconcellos z gołą szpadą zbliżył się do króla, który na szelest kroków ocknął się.
— Ah! to ty, hrabczyku — rzekł kroi z uśmiechem — Śniło mi się że byłem dobrym królem.... Jabym chciał być dobrym królem.
Na widok tego nieszczęśliwego, który me posiadał ani sił ani rozumu człowieka, gniew Vasconcellos’a rozprysnął się. Uczuł on na raz i litość i uszanowanie.
Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/292
Ta strona została przepisana.