Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/300

Ta strona została przepisana.

— No i cóż? i ty nic nie odpowiadasz — mówił dalej Alfons — zdaje mi się, że nie, niémasz w sobie ani odrobiny tego co twój brat.... Idź, mój przyjacielu i zawołaj mi dworzan.... Ale, ale! dzielnie się broniłeś, to prawda,.... lecz gdyby nie moja pomoc, te łotry daliby ci dopiéro ducha.... Cóż ty na to mówisz?... Znowu nic nie odpowiadasz?.... No! idź już sobie nie otrzymasz miejsca po Tavares’ie
— Najjaśniejszy Panie! — rzekł Vasconcellos — mam prośbę do Waszéj królewskiéj mości.
— Cóż takiego?
— Kocham pewną dziewicę.... która mi dała słowo....
— Doskonale — przerwał Alfons.
Vasconcellos poczerwieniał z gniéwu.
— Tę dziewicę, królu, dzisiaj porwano.
— Któż ją porwał?