Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/307

Ta strona została przepisana.

nagrodę nie tylko proszę, lecz się jéj nawet domagam.
W tych jego wyrazach brzmiało niewymuszone uczucie własnéj godności, co wielce zdziwiło Simona.
— Baltazarze — rzekł Vasconcellos — w saméj rzeczy nie jesteś z rodzaju ludzi, których się płaci; ciebie kochać i poważać trzeba. I przy tych słowach wyciągnął doń rękę.
— Podaj mi swoją rękę — mówił daléj Simon — Czy w szczęściu czy w niedoli, Vasconcellos dla ciebie zawsze bratem i przyjacielem będzie.
Trębacz wyprostował się i wszelkiemi siłami starał się zachować swą zwykłą zimną krew; lecz żadną miarą nie mógł tego teraz dokazać; dwie łzy zabłysły w jego oczach i upadły na policzki. Baltazar u całował rękę Simona.
— Być twoim bratem!... twoim przyjacie-