Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/313

Ta strona została przepisana.

mu się téż że już widzi nad swą siwą głową ciążące obwinienie o zdradę stanu; lecz król wyprowadził go z obawy temi słowy.
— Przebacz, matko; lecz kiedy ten kupiec przemówił, myślałem, że słyszę głos starego Marcina Cruz, który ma rozkaz morzenia głodem moich psów, by tym sposobem raźniéj szły na niedźwiedzia.
I Alfons rozparł się w krześle, zupełnie z siebie zadowolony.
Lekki rumieniec wystąpił na twarz króloéj.
Don Ludwika spojrzała ukradkiem na zgromadzenie, chcąc się przekonać jakie wrażenie sprawiło to niedorzeczne odezwanie się Alfonsa. Lecz ani jedna twarz nie zmieniła się. Królowa powstała i wziąwszy z rąk sekretarza futerał, zawierający pieczęcie państwa — tak się do syna swego ozwała:
— Oto pieczęcie, które strzegłam na żądanie wszystkich stanów państwa, w skutek