Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/316

Ta strona została przepisana.

tychmiast! — wołał ten głos Lecz straż przepuścić ją wzbraniała.
— W imieniu Boga i szczęścia twoich poddanych, zaklinam cię królowa.... Rozkaż mnie wpuścić! — zawołał tenże sam głos.
Donna Ludwika, zdumiona i przestraszona zarazem, dała znak ręką i drzwi się rozwarły. Kobiéta w żałobie z twarzą, czarnym welonem osłoniętą, przeszła przez salę wolnym i pewnym krokiem i uklękła na piérwszym stopniu tronu. Uniosła welon i zarzuciła go na ramiona. Wszyscy natychmiast poznali hrabinę de Castelmelhor i zamilkli, oczekując jakiegoś niezwyczajnego wypadku.
— Wstań, Ximeno — powiedziała królowa — i mów prędko, jeżeli potrzebujesz naszéj pomocy; nadeszła już bowiem ostatnia chwila naszego panowania; a oto, korona, która za chwilę głowę mego syna uwieńczy.
— Ja niepotrzebuje pomocy — powiedziała hrabina, klęcząc ciągle, tak cichym głosem,