Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/319

Ta strona została przepisana.

pozwól mi pożegnać się z sobą; bo ja chcę odjechać do zamku d’Alcantara.
— Nieszczęsny synu — odpowiedziała królowa stłumionym głosem — czyż nie słyszałeś obwinienia?... Nie zechcesz że się bronić?
A! to matka hrabicza — zaczął znowu z najzimniejszą krwią Alfons — jéj ludzie bronili się doskonale; to też mieliśmy niezłą bójkę.
— Więc to wszystko jest prawdą!.... — zawołała królowa, prawie odchodząc od zmysłów — a więc syn mój...
Nie skończyła. Przezwyciężając jednak wewnętrzną boleść jeszcze raz zdobyła się na energiją; i włożywszy na powrót koronę na głowę tak się ozwała:
— Panowie! jeszcze jestem królową; sprawiedliwość więc wymierzoną będzie!
— Błagamy Waszą królewską mość — zawołało kilka głosów — racz miéć wzgląd....
— Niechaj milczy ten, kto swe życie