Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/323

Ta strona została przepisana.

waler, znowu się kłaniając. — Jedną rzecz tylko mam objawić; lecz ta jest bardzo ważną. Szanowna hrabina de Castelmelhor myli się; nie król don Alfons porwał młodą dziedziczkę Cadaval.
— Prawdaż to? — zawołała królowa.
— Bóg mi świadkiem iż nie kłamię.
— Lecz ja widziałam; słyszałam — wtrąciła Ximena.
— Właśnie téż to do śmiechu mię pobudziło!... Widziałaś hrabino, że człowiek w królewskijé barwie uniósł twoję wychowankę; słyszałaś jak wymawiał imię króla; lecz to był szatański pomysł tego łotra, tego potwora, wyrzuconego na ziemię przez straszliwą paszczękę z bezdennych otchłani Tartaru.... słowem, był to pomysł Antoniego Conti....
— Nie wspominaj mi Conti’ego! — przerwał Alfons, drzemać zaczynający.
— Antoni Conti — mówił daléj Padew-