Ta strona została przepisana.
W godzinę może donna Ludwika, odzyskawszy nieco przytomność, zwróciła się ku hrabinéj. Smutny uśmiech przebiegł po jéj ustach.
— Xymeno — rzekła tak zmienionym głosem, iż spowiednik krzyknął z przerażenia — czy pamiętasz moja córko?... mówiłam niedawno do ciebie te słowa. „Jeżeli syn mój uchybi kiedy obowiązkom króla i szlachcica....“
— Litości! litości! — błagała hrabina ze łzami.
— „Jeżeli zboczy z drogi honoru — mówiła daléj królowa, głosem coraz bardziéj słabnącym — nie mów mi tego, Xymeno.... bo tobie bym uwierzyła.... i umarła!...“
Zrozpaczona Hrabina załamywała ręce.
— Jednakowoż, tyś mi o wszystkiém powiedziała.... — szeptała królowa — tak! po-