Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/343

Ta strona została przepisana.

człowieka. Naprzykład ja, widzisz, gdzie zaszedłem!
Mówiąc to, Padewczyk wstrząsnął piórami swego toku, i niby od niechcenia zaczął się bawić srébrną sprzączką szarfy.
— Tak jest, — mówił daléj — prowadzę teraz życie, odpowiednie memu szlachetnemu urodzeniu. Jestem dworzaninem, a kochany hrabia bardzo mnie lubi.
— Co za hrabia? — — zapytał Baltazar.
— Hrabia Ludwik de Souza! Czyż nie wiesz o tém, że w Lizbonie jest tylko jeden hrabia, tak jak i jeden tylko mnich.... Radzę ci więc, mój przyjacielu, żebyś mnie naśladował.... a nie spełna w rok będziesz nosić szpadę ze złotą gardą i axamitną kurtkę, jak ja....
— Za cóż senor, otrzymałeś to wszystko?
— Służyłem naprzód jednemu, potém drugiemu, a czasami wszystkim razem. Ty tego nie rozumiesz?.... Słuchaj, zaraz ci to wy-