Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/351

Ta strona została przepisana.

Baltazar wyszedł, by dopełnić miłosnego poselstwa.
Zaledwie próg przestąpił, Macarone rzucił się ku drzwiom gabinetu lorda Fanshaw. Przyłożył ucho do zamku, lecz nic nie słyszał. Zmieniwszy wtedy taktykę, przytknął oko do dziurki od klucza.
— Mnich! — szepnął Padewczyk, — tak, w istocie, mnich!.... I zawsze kaptur zasłania mu twarz!.... Niepodobna dojrzeć jego rysów.... Ten człowiek, bez wątpienia, musi miéć bardzo ważny powód ukrywania się!
Włoch wyprostował się i zkrzyżował ręce na piersiach. Zmarszczone czoło i brwi cała twarz w ogóle wyrażała, iż się sili odgadnąć tę tajemnicę.
— Każda tajemnica daje piéniądze — myślał Padewczyk, — piéniądze, dla tego, co ją wykrywa.... Prawda.... czasami zamiast pieniędzy można dostać pchnięcie