Ta strona została przepisana.
— Mówisz o tém milordzie z taką pewnością, iż zdaje się, jakobyś nie wątpił wcale, iż ja tego zlecenia się podejmę.
Fanshaw nie zaraz odpowiedział.
Z uwagą przeczytawszy znowu list i przypisek, podpisał się; potém zawołał Baltazara, a oddając mu zapieczętowany pakiet, rzekł:
— Siadaj na koń i odwieź to kapitanowi Smith, którego okręt wkrótce ma wypłynąć z portu. Powiedz mu, ażeby nawet, jeżeli tylko można i wiatry dozwalają, natychmiast rozwijał żagle.
Wydawszy ten rozkaz, lord odwrócił się do Ascania:
— Czy widziałeś i słyszałeś kapitanie!
— Widziałem i słyszałem; donosisz już milordzie o dobrym skutku interessu, który dopiro uskutéecznić wypada.
Fanshaw pogładził ręką rudą szorstką brodę.