Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/387

Ta strona została przepisana.

ców siła... A królowa! szlachetna Izabella strącona z tronu!...
Przy ostatniéj myśli, mnich ściągnął brwi. Jednakże dodał zaraz, jak gdyby chcąc zwyciężyć niewidzialnego nieprzyjaciela nowym dowodem:
— Kto wié; może też Francya zechce się zemścić za tak straszną obrazę?...
Nagle, za drzwiami celi dało się słyszéć kilka głosów; zasztukano.
Mnich szybko zarzucił kaptur na głowę i otworzył drzwi. Weszło kilkunastu ludzi różnych stanów: były między nimi i mundury i liberye znakomitszych panów.
Wszyscy, wszedłszy do celi, z uszanowaniem skłonili się i stanęli przy drzwiach.
Mnich pozdrowił ich ręką.
Piérwszy z przybyszów zbliżył się do mnicha, i zaczął doń mówić cichym głosem. Człowiek ten był w barwie hrabiego de Castelmelhor.