Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/392

Ta strona została przepisana.

lekim kraju. Cieszę się z tego i smucę zarazem. Cieszę się... bo chciałbym zasłużyć na względy naszego miłościwego monarchy; smucę się znowu dla tego, że względy Jego Królewskiéj Mości zatrzymują mnie tutaj dłużéj; a ja wzdycham i schnę z tęschnoty za tym ziemskim rajem, zowiącym się Londynem — za tmé świetném niebem, na którem ty, kochany lordzie, jesteś najjaśniejszą gwiazdą, a król — słońcem...
„Buckinghamie! czy cię nie napastowała kiedy żądza bydź gdziekolwiek piréwszym, będąc drugim w Londynie? W nieobecności króla gwiazd... gwiazda staje się słońcem. Lizbona także jest stolicą. Tron w niéj wkrótce osierocieje; a ty, Buckinghamie, dobrze-byś wyglądał na tronie. Lecz może nie zechcesz... W saméj rzeczy, cóżbyś robił, gdybyś musiał się pożegnać z pieśniami kochanego Willmot’a i wdziękami Nelli, naszéj wspólnéj władczyni?...