Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/405

Ta strona została przepisana.

gwiazdę rycerzy Niebokręgu; choc nawet gwiazda ta bywała na wpół zakryta i tak mała, iż ją zaledwie dostrzedz było można. Orderu tego hrabia nie lubił.
Alfons, przeciwnie, ciągle był wiernym téj zabawce. Przy każdej sposobności, król ze smutkiem wspominał o owych nocnych łowach, które przed laty wyprawiał w Lizbonie, i ciągle nudził faworyta, by mu kiedy zrobił tę przyjemność.
Castelmelhor nie czynił zadość jego prośbie, wymawiając się to tém, to owém. Wiedział wprawdzie, że przyboczna straż nienawidzi go; lecz nie chciał jéj przywrócić dawnego wpływu. Nie tajném mu było także zniechęcenie ludu. Jedna iskra mogła łatwo wzniecić pożar. Nie mógł-że więc na wesołe okrzyki królewskich myśliwców odpowiedziéć ryk zbuntowanego ludu!
Lata na Alfonsie żadnéj nie zrobiły zmiany; przeciwnie, jego zdrowie osłabło, a umysł