Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/409

Ta strona została przepisana.

— Milordzie! — zawołał król, skoro go tylko spostrzegł — uwalniam cię od całowania mojéj ręki.
Potém dodał na wpół głośno:
— Aż przykro patrzéć jak ten buldok kuleje. Doprawdy! powiesiłbym się, gdybym tak kulał szkaradnie.
Skoro Fanshaw zbliżył się, Alfons zapytał go:
— Czy zdrowa nasza siostra, Katarzyna?
— Dzięki Bogu, Jjé Królewska Mość, królowa angielska, cieszy się zupełném zdrowiem.
— A nasz szwagier, Karol?
— Jego Królewska Mość, król Karol, zdrów jest także.
— Przypuśćmy, że to prawda... — rzekł Alfons. — Mnie tam to wszystko jedno.... Ale! Powiedz mi, kochany lordzie, czy téż dużo jest w Anglii takich jak ty kulawych straszydeł?