Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/412

Ta strona została przepisana.

— Z całéj duszy życzę ci tegoż samego — odpowiedział Alfons — niech Bóg błogosławi Waszą Wielebność!
Może już raz setny dworzanie spojrzeli po sobie pytająco:
— Co to za człowiek? — mówili do siebie.
Wszyscy zadali jedno i tożsamo zapytanie; lecz nikt nie umiał na nie odpowiedziéć.
— Przyjacielu! — powiedział Alfons, nachylając się do ucha Castelmelhor’a — czy nie chciałbyś czasem wiedziéć, co to za twarz kryje się pod kapturem wielebnego ojca?
Oczy Castelmelhor’a zapaliły się żądzą ciekawości; powściągnął się jednak, z udaną odpowiadając obojętnością:
— Tajemnice wielebnego ojca wcale mnie nie obchodzą. Lecz jeżeli Waszéj Królewskiéj Mości się podoba, rozkażę mu zdjąć ten kaptur.